... czyli będzie o treningach chodzonych (walk workouts) z Youtube. Pierwszy zobaczyłam na jakimś blogu. Pobieżnie go przejrzałam, zobaczyłam maszerujące w miejscu panie które od czasu do czasu robiły wykroki i kopnięcia i cały pomysł wydał mi się raczej... zabawny. Sympatycznie zabawny, ale chodzenie przed ekranem komputera jest raczej monotonne i mało angażujące, zwłaszcza w porównaniu do energetycznej MelB. Ale film jakoś utknął mi w pamięci i kiedy dotknął mnie poantybiotykowy/jesienny spadek energii o którym pisałam w poprzednim poście pomyślałam że "lepiej sobie pochodzić i powymachiwać rękami niż nie zrobić totalnie nic". I tak dołączyłam do chodzących babeczek ;)
Ogólnie rzecz biorąc walk workouts kierowane są do osób bardzo początkujących, co często podkreśla prowadząca ("jeśli się zmęczysz wykopami, po prostu idź", "nie musisz używać ciężarków jeśli źle się z nimi czujesz" etc), a także do osób z dużą nadwagą. Nie obciąża stawów tak jak bieganie, a w dłuższym okresie prowadzi do poprawienia kondycji, spadku poziomu cholesterolu i bezbolesnego "zaprzyjaźnienia się z ruchem". Przy odpowiedniej intensywności pozwala również spalić całkiem przyzwoitą ilość kalorii.
Na Youtube jest cała masa "treningów chodzonych" z podziałem na przebytą odległość (jedna mila, dwie mile etc.). Można znaleźć chodzenie połączone z pracą z hantlami, chodzone układy taneczne, chód interwałowy, indoor jogging dla bardziej zaawansowanych... do wyboru, do koloru.
Z pewnością poleciłabym je jako rodzaj cardio dla początkujących z dużą nadwagą, które mogłyby poczuć się zniechęcone zbyt szybkim tempem popularnych trenerek. Oraz dla wszystkich innych, które mają gorszy dzień (albo serię gorszych dni - jak ja) i zamiast dawać z siebie 100% chcą zafundować sobie coś lżejszego (a nawet bardzo lekkiego ;P). Może nie zapewni to nam spektakularnych zmian w sylwetce, ale lepszy taki trening niż żaden, prawda?
Przydatna informacja, nie wiedziałam nawet, że są takie treningi:). Jak kiedyś nic mi sie nie będzie chciało, to pewnie mi się przypomną i może zmotywują do zrobienia czegokolwiek:)
OdpowiedzUsuńDobry wybór Millie! ;)
OdpowiedzUsuńLepsze coś niż nic! Super! Powodzenia Ci życzę! :)
Jasne, marsze, marszobiegi są rewelacyjne na początek ;)
OdpowiedzUsuńMarsze także są świetną okazją do ruchu!
OdpowiedzUsuńWitaj. Spodobał mi się Twój blog. Będę tu częściej zaglądać. Zapraszam również do siebie: http://lavieetlesrevesann0993.blogspot.com/.
OdpowiedzUsuń