Z lekką nieśmiałością witam się z wami po ponad miesięcznej przerwie i mam nadzieję, że mnie nie wygonicie. Nie pisałam. Śledziłam Wasze blogi z pracy, nadal starałam się trzymać podstawowych zasad zdrowego żywienia (z wpadkami), dla uspokojenia sumienia udawałam że ćwiczę ( mało, nieregularnie, z przerwami) ale nie odważyłam się napisać notki. Złożyło się na to wiele czynników:
1. Grożąca operacją choroba członka rodziny. Na szczęście po konsultacji z innym lekarzem wszystko skończyło się dobrze (?), ale przepłakane wieczory i nieprzespane noce zebrały swoje żniwo.
2. Problemy techniczne: laptop w naprawie z wymianą dysku tak że wszystkie zdjęcia jakie robiłam z myślą o blogu poszły się bujać, zmiana głównego maila na gmailu. Problemy prawne.
3. Zwyczajny wstyd, że - sądząc po blogach - Wy to niemal superbohaterki (studia plus praca, często rodzina i dziecko i jeszcze znajdujecie czas na zdrowy styl życia), a ja taka dupa co ledwo osiągnie jakiś sukces to zaraz go zaprzepaści.
4. Niechęć do obciążania Was jesienną chandrą i kłopotami osobistymi. Nie chciałam żeby moja frustracja odbijała się w kolejnych wpisach. W końcu istniejemy w blogosferze żeby się wspierać, a nie wzajemnie dołować.
Teraz mogę powiedzieć że mniej więcej wyszłam na prostą. Mam pewne problemy, ale nie zapowiada się żeby zniknęły one w ciągu następnych miesięcy więc nie mogę pozwolić żeby zdominowały całe moje życie. Krótko mówiąc dostałam od życia kopa w tyłek, ale muszę wziąć się w garść i do roboty.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMusiałam usunąć poprzedni komentarz, bo za szybko wcisnęłam "Opublikuj".
OdpowiedzUsuńKochana, nie dołuj się! Tu nie ma superbohaterów, są normalne osoby walczące z przeciwnościami losu. Każdy z nas ma swoje upadki,i po to tu jesteśmy, by się wspierać.
Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku :*
Welcome back!
Trzymaj się! Dostrzegaj i doceniaj wszystkie pozytywne rzeczy, które Cię spotykają, to Ci pomoże przetrwać.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki żeby wszystko się dobrze skończyło :*
Dobrze, że wróciłaś. Trzymaj się cieplutko! Wszystko będzie dobrze. Po burzy zawsze wychodzi słońce. :*
OdpowiedzUsuńnajważniejsze, że wróciłaś i dalej walczysz o siebie, powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńJa również, niejednokrotnie dostałam od zycia w tyłek. Ale wiem już, że nie warto wówczas zaprzepaszczać niczego i dać się ponieść złym emocjom, rozterkom. Popłaczę sobie z dwa dni, poprzeżywam i KONIEC. Nie chcę, aby mi już życie przelatywało przez palce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dobrze, że jesteś!
Trzymam kciuki, ja tez mam podobnie wracam na drogę zdrowego stylu życia. Przez swój apetyt godzilli przytyłam 6 kg :C Kupiłam napój DrSlym z glukozą, witaminami i czerwoną herbatą. Znajoma maniaczka dietowania poleciła mi na napady głodu. Może w końcu się uda...
OdpowiedzUsuńmój na pewno też :D w zasadzie nie sądzę, że od "Mikołaja" dostanę cokolwiek :) to jest moja lista, którą sama mam zamiar zrealizować, przypuszczam, że 2 lata to minimum, żeby to wszystko kupić :) poza tym to jest lista pisana zgodnie z tematyką bloga, bo ogólnie to znalazłoby się jeszcze milion potrzebnych rzeczy z innych dziedzin :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mimo gorszego okresu będziesz pisać trochę częściej :) Każdemu zdarzają się słabsze dni i nikt nie powiedział, że trzeba pisać tylko o sukcesach.. Dawaj znać jak Ci idzie, będę trzymać kciuki, by było jak najlepiej!
OdpowiedzUsuń