Nie pisałam ponad tydzień, co przy tak świeżym blogu może sprawiać wrażenie porzucenia, ale naprawdę totalnie nie miałam czasu. Oprócz regularnej pracy zaczęły się zajęcia z hiszpańskiego, sezon na przetwory (20 kilo wiśni samo się nie wydryluje), generalne sprzątanie po remoncie łazienki i przygotowanie przyjęcia z okazji imienin babci. A podczas nielicznych wolnych chwil starałam się prowadzić jakieś życie towarzyskie, bo inaczej zupełnie bym oszalała wśród słoików z wiśniami i porzeczkami ;-)
Nie, diety też nie udało mi się trzymać, chociaż obyło się bez większych wpadek, a na ćwiczenia miałam czas i siłę tylko raz. Pocieszam się tylko że trochę kalorii spaliłam przy intensywnym sprzątaniu i myciu okien.
Ale od jutra będzie lepiej. Do przerobienia zostały tylko ogórki, które mają tą zaletę, że nie trzeba ich drylować ani oddzielać od łodyżek. Wracam na właściwe tory.
pisz częściej,dajesz ogromną motywacje:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://orlakshop.blogspot.com/
dobrze, że nie było skrajności. jakoś ciężko teraz trzymać dietę.
OdpowiedzUsuńKoniecznie znajdź czas na bloga i po prostu pisz częściej ;). To duża motywacja.
OdpowiedzUsuńWiem co to znaczy robić wszelkie słoiki :) u mnie na "tapecie" też ogórki i wiśnie właśnie, ale wiadomo - sezon :)
OdpowiedzUsuńI dziękuję za rady odnośnie moich siniaków. Z pewnością wykorzystam te apteczne tabletki, bo "tonący brzytwy się chwyta" :) a muszę się ich pozbyć przed ślubem :)
Dobrze, że właśnie tych większych wpadek nie było ;) A skoro nieco mniej pracy będziesz miała to i może znajdziesz czas na ruch ;) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńPisz, pisz, bardzo pozytywnie wpływa to na czytelniczki ( w tym i na mnie ) ;))
OdpowiedzUsuńCzekam na świeże posty ;)
OdpowiedzUsuń